piątek, 10 lipca 2015

Powrót do życia - cz. 1






II wojna światowa pozostawiła po sobie miliony ofiar: byłych więźniów obozów i pracowników przymusowych, uchodźców, ukrywających się, sierot, bezdomnych. Były to tzw. Displaced Persons („DPs", „dipisi” czyli osoby z różnych powodów pozbawione domów, znajdujące się poza swoim krajem rodzinnym), dla których w całych Niemczech alianci tworzyli specjalne ośrodki. Znajdowało się tam wiele dzieci.




Z myślą o nich w lipcu 1945, w byłym klasztorze w Indersdorf na południu Niemiec, powstała pierwsza w amerykańskiej strefie okupacyjnej międzynarodowa placówka dla nieletnich prowadzona przez UNRRA. Objęto w niej opieką dzieci i młodzież ponad 20 narodowości, zwłaszcza z Polski i Węgier. Byli to ocaleńcy z niemieckich obozów koncentracyjnych i robót przymusowych, a także potomstwo robotnic przymusowych - łącznie 613 młodych ludzi, którzy w strasznych warunkach przetrwali drugą wojnę światową i Holokaust. Kilkunastu pracownikom UNRRY pomagały siostry szarytki, którym po wojnie pozwolono wrócić do klasztoru. Straumatyzowane dzieci wymagały pomocy właściwie pod każdym względem: zdrowotnym, pedagogicznym i psychologicznym. W pionierskim projekcie, jakim był Kloster Indersdorf, starano się zaspokoić wszystkie ich potrzeby, otoczyć życzliwością i stworzyć środowisko jak najbardziej zbliżone do domowego. Pracownicy UNRRA starali się, aby dzieci znowu poczuły się sobą. Słuchali opowieści podopiecznych i dawali możliwość decydowania o sobie. Młodzi ludzie nie tylko otrzymali schronienie i opiekę, ale także byli motywowani do tego, by po traumatycznych doświadczeniach - wrócić do życia.

Największą grupę wśród wychowanków stanowiły polskie dzieci. Miały one możliwość nauki w ojczystym języku, aktywności w drużynie harcerskiej i rozwijania swoich zainteresowań. Pracownicy UNRRA starali się, żeby każda grupa narodowościowa mogła uczyć się swego języka i kultywować zwyczaje. W Kloster Indersdorf przebywało także wiele dzieci żydowskich. Ich sytuacja była wyjątkowa trudna, ponieważ w większości utraciły wszystkich krewnych i nie miały do kogo wracać. Starano się znaleźć im dom w nowym kraju, wyjeżdżały głównie do Ameryki i na teren późniejszego państwa Izrael. W sierpniu 1946 ośrodek dla dzieci został przeniesiony, a w Indersdorfie utworzono nowe centrum tylko dla dzieci żydowskich.

Greta Fischer, jedna z wolontariuszek zespołu UNRRA, spisała relację z pracy w Kloster Indersdorf, dzięki której wiemy, jak wyglądała działalność ośrodka i jak na nią reagowali podopieczni. Także dzisiaj może to być wzorzec opieki nad zreumatyzowanymi dziećmi. „Jeśli skierowało się wysiłek we właściwym kierunku, wówczas wydarzał się cud" - twierdziła Greta Fisher.

Dziś, po siedemdziesięciu latach od tamtych wydarzeń, byli podopieczni wracają do klasztoru Indersdorf i opowiadają o swoich przeżyciach.


Powrót do życia

Latem 1945 roku, po wyzwoleniu obozów koncentracyjnych, alianci zakładali w Niemczech, Austrii i Włoszech ośrodki, w których schronienie znalazły miliony pozbawionych domu kobiet, mężczyzn i dzieci.
Ponieważ Amerykanie napotkali również tysiące pozbawionych domu i rodziny dzieci, powołali zespół złożony z pracowników UNRRA (Team 182), który otrzymał zadanie stworzenia bezpiecznej przystani dla najmłodszych ofiar nazizmu.
Zaledwie piętnaście kilometrów od wyzwolonego kilka tygodni wcześniej KZ Dachau, w klasztorze Indersdorf, powstał w lipcu 1945 pierwszy międzynarodowy ośrodek dla dzieci na terenie amerykańskiej strefy okupacyjnej. Przez rok objęto tu opieką 613 ocalałych dzieci, które następnie wróciły do swoich rodzinnych krajów lub emigrowały.

Ośrodek "International D.P. Children's Center Kloster Indersdorf" (Landkreis Dachau, Bawaria), lipiec 1945 -  Lipiec 1946. Tutaj młodzież ocalała z niemieckich obozów koncentracyjnych i niemieckich obozów pracy, a także młodsze dzieci różnych narodowości mogły poczuć się bezpieczne.



Młodzież z różnych krajów czekała w klasztorze Indersdorf  na jakieś rozwiązanie



Oddani opiekunowie 

"Przydzielono nas do zespołu narodów zjednoczonych złożonego z fachowców, stuprocentowych profesjonalistów pod względem kompetencji, zaangażowania, kreatywności i oddania, dla naszej pracy."

Zebranie UNRRA Team 182 w klasztorze Indersdorf, druga od lewej dyrektor centrum Lilliam D. Robbins, druga od prawej siedzi Greta Fischer.


W listopadzie 1943 powstała międzynarodowa organizacja UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration), której zadaniem było wspomaganie wojsk alianckich przy niesieniu pomocy i repatriacji milionów ludzi deportowanych przez nazistów.

Na zlecenie armii amerykańskiej wolontariusze UNRRA zbierali dzieci i młodzież przebywające bez opieki na terenie amerykańskiej strefy okupacyjnej i starali się zapewnić im schronienie i opiekę w klasztorze Indersdorf.

Wiele lat później pedagog Greta Fischer opowiedziała w wywiadzie o wyzwaniach, przed jakimi stanął jej zespół i działaniach, jakie podjęli, by kilkuset straumatyzowanym dzieciom pomóc w powrocie do życia.

Dorośli ocaleni z obozów i siostry szarytki wspierały zespół UNRRA w opiece nad dziećmi i młodzieżą.

Niemcy pracowali w klasztorze Indersdorf jako pokojówki, sprzątaczki, szewcy, szwaczki i pomocnicy rolni.




Ocaleni nastoletni

Od pierwszej chwili pobytu w ośrodku dzieci chciały być traktowane indywidualnie. Witał je jeden z członków zespołu, który nie wydawał poleceń, tylko przedstawiał się, a potem objaśniał funkcjonowanie ośrodka i proces rejestracji. Nowoprzybyłych od razu zapoznawaliśmy z „zasiedziałymi" mieszkańcami, którzy brali nowych pod swoje skrzydła i pokazywali im ośrodek.


Gdy pozbawione rodziny i domu dzieci przybywały do ośrodka... czekało na nie serdeczne powitanie.

 

Pierwsi podopieczni przyjęci do ośrodka w Indersdorf to dzieci z różnych krajów ocalone z obozów koncentracyjnych m.in. Dachau, Mauthausen-Gusen, Flossenburg, w tym żydowskie dzieci, które często przetrwały prześladowania w ukryciu albo posługując się fałszywą tożsamością.

Polska młodzież ocalona z obozów koncentracyjnych
i robót przymusowych w swojej sali
w klasztorze Indersdorf (początek 1946 r.)

Wiele dzieci, zwłaszcza z Polski i ZSRR, wywieziono do Niemiec na roboty przymusowe. Byli też w ośrodku chłopcy i dziewczęta z „programów germanizacyjnych", a także dzieci robotnic przymusowych.

Wolontariuszka UNRRA z żydowskimi dziećmi
w Kloster Indersdort, 1945 r.

W 1946 roku, po przeniesieniu centrum dla dzieci w inne miejsce do ośrodka przyjechały kolejne fale dzieci żydowskich z Węgier i Polski. Organizowały się w grupy kibucowe w nadziei, że będą mogły opuścić „europejskie cmentarzysko" i wyjechać do Erec Israel. Stworzono wówczas ośrodek dla dzieci żydowskich w klasztorze Indersdorf działający w okresie od sierpnia 1946 do sierpnia 1948.

Żydowska młodzież z Węgier,
ocalona z obozów koncentracyjnych i gett
przygotowywała się w przyklasztornym gospodarstwie
do życia w Erec Israel (1946 r.)


Uzdrawiające otoczenie

"Miałam wrażenie, że dzieci zmieniały się w oczach, gdy tylko zrzucały z siebie stare, brudne łachy, zamieniając je na czystą, dobrze uszytą, zindywidualizowaną odzież. Przydział ubrań nie tylko pozwalał zadbać o ciepło czy i schludny i przyzwoity wygląd, ale też przywracał dzieciom poczucie godności osobistej."

Dla wielu dzieci cały dobytek stanowiło to, co miały na sobie.
Chciały jak najszybciej pozbyć się brudnych łachmanów
i po raz pierwszy od dawna poczuć się
w swoich ubraniach jak dziewczynki i chłopcy.

Zaraz po otwarciu ośrodka przybyło do niego ponad 100 dzieci różnych narodowości. Miały za sobą niewyobrażalną nędzę i upokorzenia egzystencji w obozach i kryjówkach. Wiele z nich było głęboko zaburzonych wskutek utraty rodziny i domu. Wszystkie łaknęły fizycznej i psychicznej bliskości.

Po latach ciężkiej pracy w byle jakich butach, skórzane trzewiki były skarbem.

Żeby zapobiec rozprzestrzenianiu chorób zakaźnych, trzeba było nowoprzybyłe dzieci odwszawić, przebadać i zadbać o ich higienę. Dostawały czyste ubranie, mogły się wykąpać, nareszcie najeść do syta i położyć spać we własnym, czystym łóżku.

Nareszcie ciepła kąpiel! Greta Fischer pomaga przy myciu włosów.

Zespół UNRRA brał pod uwagę związek między samopoczuciem fizycznym a stanem ducha. Pierwszą czynnością terapeutyczną było złagodzenie dolegliwości fizycznych i zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Wielu nastolatków wybrało sobie biały sweter,
którego potem przez długie lata strzegli jak oka w głowie.

Ci chłopcy chcieli wyglądać jak ich amerykańscy wyzwoliciele



"Dziś wiemy już, jak ważne są pierwsze lata życia. Jestem przekonana, że dzieci, które miały dobre wczesne dzieciństwo, są silniejsze niż inne."


Greta Fisher z młodszymi dziećmi w drodze na kolację.
Stały rozkład dnia, pożywne jedzenie,
a zwłaszcza uwaga poświęcana im przez opiekunów
miały zapewnić dzieciom "emocjonalną stabilność"



Mniej więcej jedna trzecia podopiecznych ośrodka miała mniej niż trzy lata. Były to dzieci robotnic przymusowych z Europy Środkowej i Wschodniej odebrane matkom, a także dzieci z ochronek „Lebensbornu” porzucone w ostatnich latach wojny przez niemieckich ojców i matki różnych narodowości. Szczególnie zatrważający był stan zdrowia dzieci robotnic przymusowych. Były to dzieci całkowicie zaniedbane, które najczęściej o włos uniknęły śmierci. Intensywna opieka i zaangażowanie personelu były niezbędne, by małe dzieci doszły do siebie fizycznie, nadrobiły opóźnienia w rozwoju i wykształciły właściwe dla ich wieku, autentyczne emocje.

Matka Theresy, rosyjska robotnica przymusowa,
zmarła w Dachau, niedługo po urodzeniu córki

Hidrun urodziła się w ośrodku "Lebensbornu"
koło Wégimont (Belgia).
Nazwiska rodziców i data urodzenia nieznane.


Najbardziej osłabione dzieci
wymagały natychmiastowej pomocy lekarskiej

Ogrodniczki z serduszkami noszone przez dzieci
szyto z pościeli i materiału przeznaczonego 
pierwotnie na  na nazistowskie flagi.



Zadbać o zdrowie fizyczne

Lekarz UNRRA Gaston Gérard i pielęgniarki
szczepią dziewczynki z Górnego Śląska

"Starsze dzieci bardzo powoli przypominały sobie, czym są uśmiech i zaufanie."

Zofia i Janusz Karpukowie stracili rodziców,
Ważenie podczas badania lekarskiego.

Długotrwałe niedożywienie w okresie wzrostu sprawiło, że wielu nastolatków było zbyt niskich w stosunku do wieku, miało problemy z zębami i wzrokiem. W wyniku niedostatecznej higieny młodzi ludzie cierpieli na łuszczycę i inne choroby skóry. Dzieci i młodzież były regularnie badane przez lekarza i pielęgniarkę, poddawane koniecznym terapiom i kierowane do specjalistów oraz klinik. Były też szczepione na dur brzuszny, ospę, tyfus i błonicę. Mimo rozbudowanego programu szczepień zespołowi nie udało się zapobiec epidemii błonicy, podczas której zmarło dwoje maluchów.

Istvan Hajdu (w środku) stracił lewą nogę
podczas uwięzienia w KL Flossenbürg.

Musiał długo ćwiczyć chodzenie przy użyciu protezy.
W końcu się udało.

Hanna i Monika przeżyły epidemię błonicy.

Dr Josef Unger, były więzień KZ Dachau,
objął dzieci opieką stomatologiczną.



Zaspokoić głód


Chleb, nareszcie nie zabraknie chleba!

Zespół UNRRA chciał zapewnić nieletnim ocalonym możliwie normalne życie. Dlatego też stale odwoływano się do myśli przewodniej: „Jakie byłoby życie tych dzieci, gdyby żyli ich rodzice?”

Mordka Topel nalewa herbatę.
Młodzież używała noży, widelców, łyżek, filiżanek i talerzy.
Każde danie podawano na nowej, czystej zastawie.

Greta Fischer spostrzegła, że dobre maniery przy jedzeniu wywierały pozytywny wpływ na psychikę podopiecznych. Opiekunowie uczyli więc dzieci, żeby nie rzucały się łapczywie na posiłek i nie chowały jedzenia do kieszeni.

Przy każdym stole siedziała osoba dorosła, która podawała naczynia z jedzeniem i tak, jak w rodzinie, stanowiła wzór zachowania przy stole.


Dzieci siadały do posiłków
w grupach przypominających rodzinę. 

Ponieważ wiele dzieci jadło więcej niż wymagało zaspokojenie głodu, zespół UNRRA postanowił dawać im więcej jedzenia niż było przewidziane w racjach żywnościowych „do czasu osiągnięcia dalszego psychicznego wyleczenia”.

Wiele dzieci przeżyło w obozach podobne sytuacje


Zdjąć ciężar z serca

"Wola przetrwania i głód życia były w nich silniejsze niż wszystko inne. Dzięki temu udało im się bardzo wiele przetrwać."

Nowoprzybyli chcieli przede wszystkim opowiedzieć o niepojętych rzeczach, których doświadczyli jako więźniowie obozów koncentracyjnych bądź robotnicy przymusowi. Grupki młodzieży całymi dniami oblegały opiekunów.

Dzieci opowiadały o swoich cierpieniach, o utracie rodziców i rodzeństwa. Spośród wszystkich traumatycznych doświadczeń to śmierć rodziców zostawiała najgłębsze rany.

Podczas rozmów pedagodzy czuli w młodych ludziach
wewnętrzną siłę, która pozwoliła im przetrwać
traumatyczne doświadczenia 

Pracownicy UNRRA musieli całymi godzinami z uwagą słuchać podopiecznych. Gdy twarze dzieci rozjaśniały się podczas opowieści o rodzinie, wiadomo było, że to jest źródło z którego można czerpać.

Helen Steiger spisuje relację rosyjskiej dziewczynki
Leny Walekirow, której ojciec zginął w Dachau

Każdy z dziesiątków indywidualnych losów wymagał odmiennego podejścia, a wolontariusze UNRRA starali się słuchać z zainteresowaniem i współczuciem. Chcieli zrozumieć ocalone z wojny i zagłady dzieci, by pomóc im w powrocie do życia.

Greta Fisher była przekonana że wczesne
dzieciństwo ma fundamentalne znaczenie
dla stabilności psychicznej w dorosłym życiu.



Stworzyć rodzinną atmosferę

"Ważne było, żeby od czasu do czasu zrobić dzieciom i młodzieży miłą niespodziankę — mógł to być kawałek czekolady, tort urodzinowy czy jakaś potrawa, którą pamiętali z domu."

Kierowniczka zespołu UNRRA Lillian D. Robbins
rozdaje czekoladę podczas wieczornego obchodu
po salach sypialnych. 

Młodzi ludzie, którzy razem przeżyli okres nazistowskiego terroru, nie chcieli się pod żadnym pozorem rozstać. Przyjaciele rozumieli ich trudne doświadczenia, a kontakt z nimi dawał poczucie bezpieczeństwa.

Greta Fisher była przekonana, że pozytywne, trwałe relacje
z opiekunami, na których dzieci mogłyby polegać,
przyczynią się do nadrobienia opóźnień rozwojowych
i wykształcenia właściwych dla wieku autentycznych emocji.  

Wielu nastolatków chętnie pomagało w opiece nad maluchami. Tęsknili za młodszym rodzeństwem zamordowanym podczas wojny. Zespół UNRRA starał się tworzyć tandemy, w których nastolatek opiekował się jednym z maluchów.

Tandemy wywierały dobroczynny wpływ
zarówno na małe dzieci, jak i na młodzież

Celem pedagogów było rozwijanie dziecięcych przyjaźni a także wszystkiego, co umacniało ich osobowość i przyczyniało się do wzajemnego zrozumienia i życzliwej, rodzinnej atmosfery.

Każde dziecko miało własne łóżko i czystą pościel.

Ocaleni dekorowali swoje sale
zgodnie z orientacją polityczną, narodową i religijną.



Materiały pochodzą z wystawy "Powrót do życia - Ocalone dzieci w Kloster Indersdorf 1945 - 1946" zorganizowanej przez Dom Spotkań z Historią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz