sobota, 11 lipca 2015

Powrót do życia - cz. 2

Odnaleźć krewnych


"Gdy udało się zaspokoić głód fizyczny, pojawiał się inny - palący głód bliskości rodziców, braci i sióstr."


Greta Fischer przegląda walizkę Zofii i Janusza Karpuków, szukając wskazówek, które mogły pomóc w odnalezieniu ocalałych członków rodziny.

Każdy list i każdy przedmiot 
mógł okazać się decydujący. 

Wykorzenione przez wojnę dzieci należały do ponad dwudziestu różnych narodowości. Pracownicy UNRRA przeprowadzali z każdym dokładny wywiad, zbierając informacje na temat ich wieku, rodziców, rodzeństwa, ciotek i wujków, wyznania, narodowości i wojennych losów.


Wszystkie informacje, jakie udało się zebrać 
na temat rodzeństwa Karpuków, 
zostały spisane i przesłane do centralnego 
biura poszukiwań UNRRA


Ich największym życzeniem było odnaleźć krewnych, jeśli jacyś przeżyli. Wielu młodych ludzi na własną rękę wyruszyło w rodzinne strony w poszukiwaniu ocalałych członków rodziny, ale tylko nielicznym to się rzeczywiście udało.

Rozpowszechniano zdjęcia, na których dzieci 
trzymały tabliczki z imieniem i nazwiskiem,
 aby odnaleźć krewnych

Celem biura poszukiwań UNRRA było łączenie rodzin. Jednak dla wielu żydowskich nastolatków oznaczało to konfrontację z bolesną prawdą, gdy okazywało się, że pozostali przy życiu jako jedyni z całej rodziny.

Janusz i Zofia Karpukowie przybywali z matką 
na robotach przymusowych w gospodarstwie rolnym 
w Bawarii, gdzie również musieli pracować.


Rozładować konflikty

"Zawsze, gdy przejeżdżaliśmy przez Dachau, chłopcy zabierali do kieszeni kamienie, żeby rzucać nimi w mieszkańców. Rozumieliśmy ich postawę, jednak nie chcieliśmy, żeby ich życie było wypełnione nienawiścią. Dlatego rozmawialiśmy z nimi, starając się zapobiec takim zachowaniom."

Młodzież jeździła na wycieczki otwartymi ciężarówkami, 
nie obyło się przy tym bez konfliktów z miejscową ludnością.

Po traumatycznych doświadczeniach większość ocalonych odczuwała nienawiść wobec swoich dręczycieli i całego narodu sprawców. Wielu z nich odmawiało udziału w pracach domowych, zakradało się do położonych po sąsiedzku sadów czy rzucało kamieniami.

Komisja ONZ podczas inspekcji podłączonego do prądu 
ogrodzenia, które zamontował jeden z niemieckich sąsiadów, 
żeby powstrzymać młodzież przed zakradaniem się do swojego sadu. 

Greta Fischer rozumiała te zachowania, zarazem jednak chciała zachęcić podopiecznych do przezwyciężenia nienawiści, która na dłuższą metę mogłaby przynieść szkodę ich psychice.

Protest młodzieży przeciwko karze aresztu domowego

Chcąc przygotować młodych ludzi do normalnego życia w przyszłości, wpajano im zasadę: „Jeśli Niemiec może cię czegoś nauczyć, to powinieneś pracować razem z nim i uczyć się od niego — nie po to, żeby pomóc jemu, ale żeby pomóc sobie”.

Tych młodych ludzi udało się nakłonić do pomagania 
Niemkom w pracach domowych. Codzienność życia 
w ośrodku miała przywrócić straumatyzowanym 
dzieciom i młodzieży normalność


Nadrobić luki w edukacji

"To dobrze, że w ośrodku w ogóle był program edukacyjny. Dzięki temu dzieci mogły doświadczyć trochę normalności."


Starsze dzieci i młodzież otrzymywały w ośrodku ogólną edukację szkolną, mogły też brać udział w kursach zawodowych. 

Podopieczni ośrodka mogli uczestniczyć w kursach kroju,
szycia, malarskim, a także w zajęciach
ze stolarki i techniki samochodowej.

Ponieważ wielu ocalonych przez całe lata nie mogło uczęszczać do szkoły, tworzono klasy zróżnicowane wiekowo, kierując się poziomem wiedzy.

Były więzień Auschwitz Jakub Bulwa
musiał nadrobić pięć lat nauki

Grupy nastolatków spontanicznie odgrywały sceny z obozów koncentracyjnych i miejsc pracy przymusowej: apele, rozkazy, rozstrzelania. Chcieli pokazać innym, co przeszli i „jakoś uporać się” ze swoimi doświadczeniami.

Chłopcy odgrywali sytuację,
którą przeżyli w obozie koncentracyjnym.

Zespół UNRRA organizował podopiecznym czas wolny, zajęcia teatralne i sportowe, udostępnił im bibliotekę - miało to pomóc w przeciwdziałaniu destrukcyjnym impulsom - i czasami przynosiło zadziwiające rezultaty.

Młodzi gimnastycy współdziałali w zespole

Nauczycielowi udało się zmobilizować chłopców
do osiągnięcia imponującej formy.


Co dalej?

Stosunkowo łatwym zadaniem było wysłanie małych dzieci do krajów, z których pochodziły ich matki. Tam znalazło się dla nich miejsce w ośrodkach opieki lub rodzinach adopcyjnych. 

Polskie dzieci w drodze do domu latem 1946 roku

Duża część dzieci została z czasem repatriowana. Trudniejsza była sytuacja dzieci żydowskich, które w większości utraciły wszystkich krewnych, nie mogły więc wrócić w rodzinne strony. Chciały również jak najszybciej opuścić Niemcy.

Sacher Israeler chciał wyjechać do krewnych
w Ameryce, co mu się w końcu udało.

Delegaci organizacji żydowskich przyjeżdżali do ośrodka, żeby zachęcić dzieci do wyjazdu do Erec Israel, a przedstawiciele poszczególnych państw proponowali im powrót do rodzinnego kraju. Zespół UNRRA zgadzał się na każde rozwiązanie, które było zgodne z życzeniem podopiecznych.


Dziennikarze przeprowadzają wywiad z ocalałymi

Tibor marzył o odnalezieniu przyrodniego brata Martina, mieszkającego w Nowym Jorki i zwrócił się do filmowca Hanuša Burgera, który jak się okazało, był zaprzyjaźniony z Martinem i pomógł Tiborowi w zorganizowaniu wyjazdu do USA




Powrót do Indersdorf


Co roku do Indersdorf przyjeżdżają mężczyźni i kobiety z całego świata - byli podopieczni ośrodka. 

Byli żydowscy podopieczni ośrodka ze zdjęciami z października 1945 r. (Spotkanie Ocalonych w 2010 r.), od lewej: 

Mendel Troper
Imre Hitter
Lazar Kleinman
Maier Rajnsztajn
Samuel Rajnsztajn
Bernat Nasch
Avram Leder
Martin Hecht

Chcą odwiedzić miejsce, gdzie przebywali po wyzwoleniu i gdzie zrobili pierwsze kroki ku nowemu życiu. Cieszą się ze spotkania po tylu latach. 

Zofia i Janusz Karpuk podarowali stowarzyszeniu
Heimatvein Indersdorf walizkę,
z którą w 1945 roku przybyli do ośrodka (2011 r.)

Dawne sale sypialne to dzisiaj klasy szkoły średniej im. Wincentego a Paulo. Rozmawiają o dzieciństwie, przeżyciach w czasie wojny i Holokaustu, a także o swoich późniejszych losach.


Za sprawą stowarzyszenia Heimatverein Indersdorf od 2008 roku odbywają się spotkania byłych podopiecznych w klasztorze Indersdorf. W 2011 patronką szkoły specjalnej w Dachau została Greta Fischer, główna pedagog zespołu UNRRA 182.

Były podopieczny ośrodka dr Erwin Farkas
w szkole im. Grety Fischer w Dachau (2013 r.)

Walter Beausert, Daniel Mariewsky i Gisela Magula (od prawej) mają niemieckich ojców i matki różnych narodowości. (Spotkanie Ocalałych 2011 r.) Gisela Magula stoi z synami.





Ocalony z KL Mauthausen

Jan Wojciech Topolewski urodził się w 1931 roku w Warszawie. Po wybuchu Powstania Warszawskiego został wywieziony z rodzicami i siostrą z Woli, przez Pruszków, do obozu w Auschwitz, a następnie z ojcem do Mauthausen w Austrii (miał numer obozowy 102403). W grudniu 1944 przeniesiono go do podobozu Gusen I. Jego ojciec zmarł z wycieńczenia w Mauthausen tuż po wyzwoleniu, a matka zginęła w Auschwitz. Po zakończeniu wojny pozostał w Austrii, a następnie przebywał w Kloster Indersdorf, gdzie chodził do szkoły. Pamiątkami po zawartych tam przyjaźniach są zdjęcia, które otrzymał od koleżanek i kolegów. Do Polski wrócił w 1946 roku.


Polska młodzież z Kloster Indersdorf
podczas wizyty w Deutsche Museum w Monachium,
gdzie znajdował się prowadzony
przez UNRRA ośrodek dla Polonii.

Występ polskich dzieci z Kloster Indersdorf
przebywających w ośrodku UNRRA w Monachium.
Występ pod kierunkiem nauczycieli przygotowany w Indersdorfie 

Polscy harcerze i grupa dziewcząt z Górnego Śląska
na terenie Kloster Indersdorf

Druhowie z polskiej drużyny harcerskiej działającej
w Kloster Indersdorf.
Pierwszy z lewej Stanisław Janowski,
trzeci z lewej drużynowy Witold Ścibak

"Ku pamięci ofiaruję na wieczną pamiątkę
Koledze Jannkowi - Ziuta Indersdorf 24 II 46"

"Na pamiątkę miłemu koledze
daruję zdjęcie - Piotr. Indersdorf 24 V 46"

"Na wieczną pamiątkę miłych chwil spędzonych
w Indersdorfie ofiaruję swą podobiznę Brygida"




Greta Fischer 1910 - 1988



Pochodziła z żydowskiej rodziny osiadłej w Budziszynie na Morawach. Jej rodzimym językiem był niemiecki, bardzo dobrze znała też czeski. W wieku 20 lat przeniosła się do Szwajcarii, gdzie pracowała jako instruktorka jeździectwa w szkole dla dziewcząt. W latach 1936-1938 pracowała jako niania, najpierw w Paryżu, a potem w Stanisławowie, nauczyła się wtedy francuskiego i polskiego, a w późniejszych latach angielskiego i hebrajskiego.

W maju 1939 wraz z częścią rodziny wyemigrowała do Londynu, gdzie początkowo pomagała bratu w prowadzeniu szwalni, a następnie podjęła pracę jako opiekunka i przedszkolanka w Foundling Site i Hocrato Road Day Nursery. W tym czasie zetknęła się z Anną Freud, która pracowała nad pionierską terapią leczenia traumy u dzieci. Greta pozostawała z nią w kontakcie I była pod silnym wpływem jej idei, np. że terapia powinna odbywać się w grupach przypominających rodzinę.

Pod koniec II wojny światowej zgłosiła się jako wolontariuszka do UNRRA. Została skierowana do pracy w międzynarodowym centrum dla dzieci pozbawionych opieki w Kloster Indersdorf. Kiedy w 1946 roku ośrodek przeniósł się w inne miejsce, pracowała jeszcze w International Children's Center Hotel Kronprinz Prien i w sierocińcach dla żydowskich dzieci. Współpraca z UNRRA trwała do 1947 roku.

Latem 1948 towarzyszyła setce młodych ocalonych z Holokaustu w ich drodze do Kanady, gdzie mieli zamieszkać u żydowskich rodzin.

Sama podjęła pracę w Jewish Family and Child Welfare Agency w Montrealu. W czasie udziału w programie Master's in Education na McGill University prowadziła poradnię dla dzieci z problemami psychologicznymi w Montreal Children’s Hospital. Ten pilotażowy program rozwinął się w dzienną klinikę dla dzieci z poważnymi problemami emocjonalnymi i z autyzmem. Po zdobyciu tytułu magistra w 1955 roku została jej kierownikiem. Od 1958 do 1960 roku pracowała dla JOINT w Casablance. Odpowiadała tam za szkolenia dla pracowników społecznych i nauczycieli. Prowadziła także zajęcia dla matek z opieki nad dzieckiem. Potem dostała przeniesienie na trzy lata do Izraela, gdzie współpracowała z tamtejszym Ministerstwem Zdrowia, a jako wolontariuszka konsultowała programy pomocowe: dla dzieci z zaburzeniami, opieki domowej dla seniorów, integracji dla imigrantów z Maroka, Iraku i Egiptu.

W 1963 roku wróciła do Kanady, gdzie kierowała Social Work Department w St.Justine's Hospital w Montrealu. Stworzyła tam interdyscyplinarny zespół pracowników socjalnych i terapeutów oraz rozwinęła program dla ofiar zażywania talidomidu. Dwa lata później przeniosła się na stałe do Izraela, gdzie pracowała w Jerusalem's Hadassah Hospital, stworzyła tam Social Work Department którym kierowała. Wykładała też w Paul Berwald School of Social Work. Założyła "Melabev", obecnie czołową organizację pomocową w Izraelu dla ludzi z demencją i ich rodzin. Trudno wymienić wszystkie aktywności, w które się angażowała.

Po przejściu na emeryturę w 1980 roku, wróciła do wspomnień z okresu pracy w Kloster Indersdorf. Patrząc wstecz, była przekonana, że tamto doświadczenie zaważyło na całym jej życiu.


Materiały pochodzą z wystawy "Powrót do życia - Ocalone dzieci w Kloster Indersdorf 1945 - 1946" zorganizowanej przez Dom Spotkań z Historią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz