Powstanie Warszawskie – walki na Żoliborzu
– 1 sierpnia 1944 rok
– 1 sierpnia 1944 rok
Przez Warszawę przechodziły kolumny niemieckie, które wycofywały się pod naporem Armii Czerwonej. 1 sierpnia 1944 roku, w stolicy, żołnierze Armii Krajowej otrzymali długo wyczekiwany rozkaz - rozpoczęcia działań zbrojnych. Powstanie, które w myśl planu dowództwa, miało zakończyć się po kilku, najwyżej kilkunastu dniach, przy wsparciu ze strony Armii Czerwonej. Latem 1944 roku, Rosjanie i towarzyszące im oddziały Wojska Polskiego, dotarły do wschodnich brzegów Wisły. Dla jednostek Armii Krajowej znajdujących się na terenie miasta, był to ostateczny sygnał do przejęcia inicjatywy.
Już od rana 1 sierpnia 1944 roku, w Warszawie mobilizowano oddziały. Brakowało uzbrojenia, zaledwie 1 na 10 osób posiadała broń. Była to najczęściej broń krótka, łatwa do ukrycia. Pochodziła z różnych źródeł - często to były zasoby utrzymywane po wrześniu 1939 roku, uzyskane ze zrzutów lub zdobyczy wojennych.
Do rozpoczęcia działań powstańczych niezbędne było zebranie posiadanej broni oraz rozdzielenie jej między mobilizujących się żołnierzy. Jeden z uczestników Powstania Warszawskiego wspominał: tego dnia – 1 sierpnia 1944 roku – mieszkając w północnej części Warszawy, otrzymałem przydział mobilizacyjny do części południowej. Stwarzało to znaczący problem logistyczny. Trzeba było dotrzeć do punktów zbiórki, nie rzucając się w oczy Niemcom pobrać broń. Rozpoczęcie działań zaplanowano na godzinę W – 17.00. Jednak w wielu częściach Warszawy już wcześniej dochodziło do potyczek.
Na Żoliborzu walki rozpoczęły się już po godzinie 13.00. Dzielnica ta odegrała bardzo istotną i ciekawą rolę. To właśnie tu przez dłuższy czas trwało powstańcze państwo, doskonale zorganizowane, z własną administracją. To tutaj Niemcom nie udało się szybko wedrzeć. Ale zanim doszło do organizacji, należało Niemców z Żoliborza wyrzucić. Dlatego też akcje na Żoliborzu zaczęły się już o godzinie 13.00.
Wtedy to na placu boju pojawił się samochód – polski Fiat – jeden z samochodów, który został przydzielony do oddziałów powstańczych. Miał za zadanie wywieźć cenny ładunek - broń i granaty, zgromadzone w jednym z punktów magazynowych Armii Krajowej. Trudność polegała na tym, że trzeba było tego dokonać w środku dnia. Wtedy w mieście roiło się od patroli, zarówno policji granatowej, jak i żandarmerii niemieckiej oraz wojskowych. Mimo zagrożenia polscy powstańcy podjęli ryzyko i zdecydowali się rozwieźć ciężarówką broń na punkty zbiórki. W tych działań, na tej samej ulicy - w okolicach Placu Wilsona, pojawił się patrol niemiecki. Polacy podjęli szybką decyzję – otworzyli ogień. Mieli świadomość, że ten dzień miał być pierwszym dniem walki. Na ulicy zrobiło się pusto. Jednak dla żołnierzy Armii Krajowej był to też sygnał, że pierwszy element – atak z zaskoczenia, który miał rozpocząć się o godzinie 17.00 - został utracony.
Równocześnie do mobilizowania
oddziałów Armii Krajowej na Żoliborzu, trwała także zbiórka jednostki
dowodzonej przez ppor. Romana
Dąbrowskiego - pseudonim Stary- złożonej z przedstawicieli Polskiej
Partii Socjalistycznej. To była siła, która przez cały czas Powstania, toczyła
boje z Niemcami. PPS funkcjonowała niezależnie od Armii Krajowej. Generowało to trudności organizacyjne i polityczne, zwłaszcza w sytuacji, w
której trzeba było połączyć siły, by wspólnie walczyć. Ale wtedy – 1 sierpnia
– oddział Starego jeszcze o takich rzeczach nie myślał. Ci żołnierze z PPS-u,
mieli taki sam problem, jak żołnierze Armii Krajowej - nie posiadali
uzbrojenia. Musieli je zdobyć. Rozkaz jednak pozostawał jeden – od tego dnia,
od 1 sierpnia 1944 roku, ci ludzie, którzy do tej pory trwali w konspiracji,
zostali pełnoprawnymi żołnierzami. Byli zobowiązani działać jak żołnierze,
nawet jeśli mieli niewystarczające uzbrojenie.
Niemcy, w rejonie Żoliborza, posiadali duży garnizon, ulokowany w Cytadeli Warszawskiej, która również była miejscem koncentracji sił niemieckich. Co ciekawe, powstańcy już pierwszego dnia zrywu wyruszyli w kierunku Cytadeli, przede wszystkim żeby zdobyć zlokalizowaną tam broń. Nie udało się. Niemcy ustanowili dobrze zabezpieczone posterunki i trwali na swoich stanowiskach przez kolejne kilka tygodni. …
Niemcy, w rejonie Żoliborza, posiadali duży garnizon, ulokowany w Cytadeli Warszawskiej, która również była miejscem koncentracji sił niemieckich. Co ciekawe, powstańcy już pierwszego dnia zrywu wyruszyli w kierunku Cytadeli, przede wszystkim żeby zdobyć zlokalizowaną tam broń. Nie udało się. Niemcy ustanowili dobrze zabezpieczone posterunki i trwali na swoich stanowiskach przez kolejne kilka tygodni. …
Razem z oddziałami niemieckimi, na ulicach Żoliborza latem 1944 roku pojawili się również żołnierze węgierscy. Węgierska Dywizja Piechoty operowała m.in. w rejonie Ursynowa, ale pojedynczy żołnierze funkcjonowali jako łącznicy w różnych jednostkach niemieckich na terenie całej stolicy. Węgrzy, z racji swoich tradycji, nie pałali nienawiścią do Polaków. Stwarzało to zwłaszcza dla Niemców, pewne problemy. Bywały przypadki, że już w czasie powstania, po jednej stronie linii frontu stawali żołnierze węgierscy, po drugiej - polscy. Węgrzy odtwarzali Mazurek Dąbrowskiego, okazując tym samym solidarność z Polakami. Oczywiście, nie mogli długo i zbyt często jej przejawiać, bo skończyłoby się to tragiczne dla jednostek węgierskich. Tam, gdzie nie trzeba było walczyć, Węgrzy wstrzymywali się od jakichkolwiek akcji. 1 sierpnia 1944 roku ci żołnierze, stali się takim samym celem, jak żołnierze niemieccy, co stawiało ich w podwójnie trudnej sytuacji.
1 sierpnia 1944 roku w trudnej sytuacji znalazła się też cywilna ludność Warszawy. Ludzie, którzy bardzo często nie związani byli z ruchem konspiracyjnym, jako pierwsi znaleźli się na linii frontu. Byli celem bezwzglednego odwetu niemieckiego, o czym najdotkliwiej przekonali się mieszkańcy Woli. Na Żoliborzu, pierwszego dnia powstania warszawskiego, Niemcy nie spodziewali się, że do działania mogą przystąpić jakiekolwiek większe siły.
Należy pamiętać, że w Berlinie Warszawa uchodziła za miasto niepokorne. Adolf Hitler nienawidził warszawiaków za to, że mimo zwycięskiej kampanii w 1939 roku, Warszawa de facto nie złożyła broni. To właśnie tutaj, 27 września 1939 roku, założona została Służba Zwycięstwu Polski i Związek Walki Zbrojnej. W końcu, od roku 1942 Armia Krajowa – największa konspiracyjna armia w Europie. To właśnie ona 1 sierpnia 1944 roku, podjęła działania, które miały przynieść sukces.
1 sierpnia 1944 roku, ok. godz. 14.30 żołnierze Armii Krajowej zmobilizowali się w różnych częściach Żoliborza. Organizował się też oddział Polskiej Partii Socjalistycznej, pod dowództwem porucznika Starego. Na posterunki, w których działania miały rozpocząć się o godzinie 17.00, wyruszyli żołnierze Armii Krajowej, m.in. kadry, które pochodziły z 3-ciej Warszawskiej Grupy Harcerskiej. Ale zanim Polacy mogli przystąpić do walki, do mobilizacji przystąpili także Niemcy. Po wydarzeniach, które miały miejsce pomiędzy 13.00 a 14.00, Niemcy postanowili zamknąć główne arterie komunikacyjne na Żoliborzu, obsadzić wszystkie ważne skrzyżowania. Utrudniało to znacznie działania oddziałów polskich, zwłaszcza w pierwszych godzinach zrywu.
Jeden z niemieckich patroli zlokalizował punkt koncentracji oddziałów podporucznika Starego. Żołnierze nie otrzymali wystarczającej ilości uzbrojenia, żeby rozpocząć działania. Poprzez rozkaz walki zostali postawieni przed faktem dokonanym. Niemcy, obawiając się, że siła Polaków będzie jeszcze większa, postanowili opuścić stanowiska i wycofać się do budynków. Formowali tam punkty oporu przeciwko nacierającym powstańcom. Żadna ze stron nie dysponowała informacjami, jakie siły i jakie uzbrojenie znajduje się po drugiej stronie frontu.
Podporucznik Stary wiedział, że nie
może zdecydować się na frontalny atak na okupowane przez Niemców budynki. Jego
żołnierze zaledwie w 1/3 posiadali jakiekolwiek uzbrojenie. Nie zdążono
dostarczyć granatów w takiej ilości, która pozwoliłaby na atak. W czasie, kiedy mobilizowano oddziały PPS na Żoliborzu, trwała również zbiórka
jednostek wchodzących w skład oddziałów prowadzonych przez podpułkownika Żywiciela, które przyniosły wyzwolenie, choć na krótki czas, tej warszawskiej
dzielnicy. Znalazły się w rejonie Żoliborza
1 sierpnia 1944 roku ok. godz. 16.00 i przygotowywały się do rozpoczęcia
właściwej części działań od godz. 17.00.
Punkty oporu niemieckiego zostały zdobyte
przez połączone siły Armii Krajowej i Polskiej Partii Socjalistycznej. Niemcy
nie spodziewali się ataku tak dużych i silnych - pomimo znacznych braków broni - oddziałów, Dla powstańców zdobycie punktów oporu, oprócz pozytywnego wpływu na morale (a były to przecież pierwsze godziny zrywu), pozwoliło na dozbrojenie jednostek. Należy pamiętać, że duża część wyposażenia,
którym później posługiwali się powstańcy, pochodziła właśnie ze zdobyczy
wojennych.
W następnych dniach część jednostek z Żoliborskich ulic wycofała się do Kampinosu. Część jednak pozostała na posterunkach. Ale zanim można było obsadzić stanowiska, trzeba było wznieść barykady. Do ich budowy wykorzystano jeńców niemieckich.
.
Od godziny 17.00 walki trwały w całej Warszawie. Dla Niemców wybuch zrywu i rozmach, z jakim jednostki przystąpiły do działań w dniu 1 sierpnia 1944 roku, był zaskoczeniem. Główne siły zebrały się na terenie Cytadeli Warszawskiej, której powstańcom nie udało się opanować. Niemniej jednak, już po kilku dniach do miasta ściągnięto oddziały operujące w innych częściach środkowego Mazowsza i rozpoczęto pacyfikację miasta, dzielnica po dzielnicy...
Najdotkliwiej przekonali się o tym mieszkańcy Woli, od egzekucji których rozpoczęto krwawy odwet za opór Warszawy. Żoliborz trwał jako polska enklawa, aż do końca września 1944 roku na terenie obróconej w ruiny stolicy, Tamtego dnia - 1 sierpnia 1944 roku, nikt nie mógł przewidzieć, że Powstanie nie potrwa kilku lub kilkunastu dni, jak zakładano, ale aż 63...
Teraz pozostaje już tylko z niecierpliwością czekać na tegoroczną edycję Grenadiera...